Krzesimir Krzesimir
692
BLOG

Angielska ruletka czy polska socjotechnika - polemika z Jarosławem Flisem

Krzesimir Krzesimir Polityka Obserwuj notkę 6

Panie Jarosławie!

Przyznam, ze nie rozumiem Pana argumentacji, ponieważ cała dyskusja o JOW-ach toczy się nie w tych obszarach, w których powinna.
Nie jestem entuzjastą JOW-ów, jako recepty na problemy Polski, tym niemniej:

Zakładając nawet, że jedynym celem wprowadzenia JOW-ów miałoby być szkodzenie wielkim partiom

(a ja np. nie mam nic przeciw stabilnemu systemowi dwupartyjnemu o ile także wewnątrz partii będzie się rozgrywała demokratyczna gra uwzględniająca sprawność pozyskiwania i reprezentowania grup wyborców)

nalezałoby zweryfikować następujące hipotezy:

A. JOW-y powodują, że rośnie prawdopodobieństwo zwiększenia się liczby posłów związanych z konkretnym terenem - wystawienie kandydata z warszawskiej teczki może wiązać się z poraźką w tzw. wahających się okręgach.
B. JOW-y powodują, że rośnie prawdopodobieństwo wystawienia kandydata ponadpartyjnego (lub uzgodnionego z mniejszym koalicjantem) w okręgach, w których dana partia nie ma przewagi.

Jeśli przynajmniej jedna z nich byłaby prawdziwa osłabiłoby to zdecydowanie zarządzanie centralistyczne dużymi partiami w Polsce.

Taki Efekt wyborcy mogą osiągnąć również w inny sposób.  Nie potrzeba do tego JOW-ów, jednak część wyborców zdecydowała, że chce uczynić to poprzez JOW-y.

Dyskusja powinna polegać nie na pokazywaniu, kto zyska, a kto straci (co jest zwykłym odwoływaniem się do postaw kibicowskich w polityce), lecz na wyraźnym przedstawieniu obecnych patologii w partiach i mediach w Polsce:

Patologia nr 1:

drastyczna przewaga budowania narracji kreujących postawy wyborców (w tym manipulacji) nad odczytywaniem woli społecznej i rzeczywistych potrzeb społecznych. Inaczej mówiąc: oni nami manipulują, a nie nas słuchają. Mają nas w nosie i nie dbają o nasze potrzeby, tylko swoje (i obce) cele. Etc.

Postulat JOW-ów jest dla mnie przejawem chęci likwidacji alienacji klasy politycznej i demokratyzacji partii politycznych (np., że w normalnych systemach politycznych afera podsłuchowa doprowadziłaby do samooczyszczenia się partii ze szkodzących jej polityków, afera z fałszywym potwierdzaniem przez polskiego urzędnika zgodności kopii dowodów z oryginałem etc.).

Pytanie brzmi więc - jaki system wyborczy zapewni nam w największym stopniu realizację tych społecznych oczekiwań? Który zabezpieczy nas przed "bandą sprzedajnych polityków" i "agentów reprezentujących obce interesy" (tu pozwoliłem sobie zacytować przykładowe głosy społeczne) ?

Być może wcale nie chodzi tu system wyborczy, ale ogólnie - system polityczny czy wręcz przemianę całego systemu społecznego w Polsce.

Pohukiwania A.Kwaśniewskiego na media, które "nie dość"  kreują postawy wyborców są przejawem prawdziwego niezrozumienia przemian w Polsce, których emanacją jest Paweł Kukiz:

społeczeństwo nie chce być już przedmiotem działań wychowawczych - jak w PRL, czy III RP.

Zaś A.Kwaśniewski, D.Tusk, E.Kopacz, B.Komorowski, J.Kaczyński, SLD, dziennikarze i cały establishment zakładający, że trzeba po prostu zmienić bodźce nie odczytali istoty przemian w Polsce.

Postawię hipotezę:

Głównym bodźcem zmieniającym postawy Polaków w ostatnich 25 latach (poza ostatnim rokiem - a to temat na odrębną notkę) są:

1.  zmiany na linii Klient - Oferent oraz

2. oczekiwania pracodawców i standardy panujące w pracy (dlatego dyskurs PO z 2007 roku tak dobrze pasował do pracowników korporacji - bowiem był to dyskurs korporacyjny - dyskurs B.Komorowskiego taki nie jest, stąd pomimo "zaufania" słabszy wynik w walce).

Pokolenie wychowane po 89 roku odbiera polskich polityków jako posługujących się całkowicie obcym dyskursem: politycy ciągle nawołują, do czegoś przekonują, "ciągle mówią, ze coś muszę",  a pokolenie to w przeważającej części swoich wyborów (czyli jako Klienci) poddawane jest innym bodźcom: zagajenie/zaciekawienie, rozpoznanie ich potrzeb/słuchanie ich, mówienie do nich językiem korzyści/mówienie ich dyskursami.

Jednym słowem: politycy mający w głowie wizję okrągłosłownego "męża stanu" mającego "receptę dla Polski" całkowicie nie odpowiadają społecznym potrzebom tej grupy. Akceptacja krzyku o JOW to w istocie odrzucenie narzucania dyskursów, czyli sposób na wyrzucenie natrętnego, gadającego tylko akwizytora.

Trzeba się bardziej postarać Panowie i Panie, dziennikarze i politycy, trzeba się bardziej postarać Panie Jarosławie :)

Krzesimir

PS. Dla uważających, że moja notka to głos Pawła Kukiza - polecam poprzednią notkę.

PPS. Mam ogromny szacunek dla Pana Jarosława Flisa, jest jednym z niewielu niezideologizowanych socjologów.

Krzesimir
O mnie Krzesimir

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka