Kadr z filmu "Smoleńsk"
Kadr z filmu "Smoleńsk"
Krzesimir Krzesimir
1375
BLOG

"Smoleńsk" - film instruktażowy o pojednaniu

Krzesimir Krzesimir Kultura Obserwuj notkę 57

"Smoleńsk" Antoniego Krauze. Jest coś amerykańskiego w tym filmie - bez obaw o brak "ambitnych", europejskich "wieloznaczności" złożona zostaje prosta, bezczelna wręcz propozycja przemiany (jak w filmach, które pociągają do zmiany całego swojego życia). Rozpisana - jak w dobrym instruktażu - na etapy, z precyzyjnym opisem kosztów i korzyści.

Niezwykle jasna.

W dodatku skierowana do tych, którzy byli ongiś "bluźniercami, prześladowcami i oszczercami" (jak dziennikarka Nina), wraz z szczegółowym opisem, gdzie mają się udać (do generałowej Błasik w scenie konferencji w obronie honoru męża) i obietnicą wybaczenia (ponieważ działali "z nieświadomością, w niewierze"). Jedyny wątek zdrady, który w filmie wybrzmiewa z mocą jest rozpacz dziennikarki TVM zmanipulowanej przez Redaktora i Dyplomatę.

Usprawiedliwiona w oczach widzów Nina daje możliwość wizualizacji przyszłej zmiany grupom, do których ten instruktaż jest kierowany. Wizuzalizacja obejmuje zarówno koszty zmiany (bo Redaktor pewnie was odsunie, a Dyplomata być może nawet niektórych zabije), jak i korzyści (stanięcie po stronie honoru - po stronie generałowej Błasik, po stronie pomordowanych w Katyniu).

Wystarczy jedynie wyrzec się kłamstwa i stanąć po stronie szukających prawdy (czyli spełniać kanony profesjonalnego dziennikarstwa, do których zaczyna aspirować Nina). Wystarczy przestać być posłusznym Redaktorowi i Dyplomacie.

Druga strona już w gotowości czeka (scena rozmowy z prawicową dziennikarką).

Reżyser i scenarzyści złożyli "Szawłom" ofertę publiczną - a potwierdził ją Andrzej Duda i Jarosław Kaczyński.  

Co ciekawe: w propozycji tej dążenie do prawdy nie musi oznaczać przemiany całego życia i dołączenia się do tzw. "Polski kościółkowej" (czego potwierdzeniem jest m.in. wprowadzenie sceny seksu najprawdopodobniej  pozamałżeńskiego oraz niejasnej sytuacji rodzinnej matki Niny). Nikt nie musi być od razu "święty". Media garściami czerpiące z techniki band wagon skutecznie wprowadziły barykadę w umysłach "elit" - po jednej stronie lud śpiewający "Ojciec Tadeusz, jak Prometeusz",po drugiej zaś oni - światli, nowocześni. Przemiana Niny nie odbywa się na płaszczyźnie religijnej i narodowej, przywołane są jedynie idee profesjonalnego dziennikarstwa.  

Reakcje Redaktorów i Dyplomatów na film są  jednoznaczne. Na razie celem jest wrzucenie filmu do kategorii "Fantasy". Brak ewentualnego międzynarodowego (przede wszystkim amerykańskiego) wkładu w taką kategoryzację filmu jest warunkiem koniecznym (ale nie wystarczającym) aby oferta zarysowana w filmie została przez kogokolwiek (z dziennikarzy, lokalnych działaczy politycznych partii obecnie opozycyjnych, środowiska aktorskiego i artystycznego etc.) podjęta.

Wobec ostracyzmu wobec środowiska realizującego "Smoleńsk", w sposób naturalny film jest rozrachunkiem z postawami dziennikarzy i występującej w mediach "elity twórczej", rozrachunkiem, ale i przesłaniem przebaczenia (nie pustego "pojednania między narodami", ale przebaczenia opartego na dociekaniu prawdy).

Twórcy wykazali się jednak pełną świadomością wskazując, że w przemianie Niny istotną rolę odegrali jej rodzice (tutaj piękna scena pt. "pozdrów ojca"). W polskiej rzeczywistości "resortowych dzieci" takie przemiany będą rzadkie...

Czy więc warto było?

Konstrukcja przemiany Niny jest atrakcyjna nie tyle jako "anatomia manipulacji mediów", czy "socjotechnika oddziaływania poprzez przykład nawróconego", ale przede wszystkim z uwagi na zwykłą konieczność przyjęcia postawy wybaczenia, całkowicie niezależnie od tego, czy taka postawa ma jakikolwiek użyteczny wymiar.

Na koniec najtrudniejsze pytanie: czy polubiliśmy Ninę? Czy zabiliśmy utuczone cielę na Jej powitanie, czy ucztujemy i bawimy się?

Nie łudźmy się - ten film skierowany jest głównie do nas - nie tylko sienkiewiczowsko "ku pokrzepieniu serc", ale przede wszystkim pytając: czy jesteśmy gotowi na przyjęcie odnalezionych? Od tego też zależy, czy się odnajdą ...

 

Krzesimir

 

PS. W czytaniu z pierwszej niedzieli po premierze filmu Paweł mówi:

(1 Tm 1,12-13)
Dzięki składam Temu, który mię przyoblekł mocą, Chrystusowi Jezusowi, naszemu Panu, że uznał mnie za godnego wiary, skoro przeznaczył do posługi mnie, ongiś bluźniercę, prześladowcę i oszczercę. Dostąpiłem jednak miłosierdzia, ponieważ działałem z nieświadomością, w niewierze.

 

Zobacz galerię zdjęć:

Kadr z filmu "Smoleńsk"
Kadr z filmu "Smoleńsk" kadr z filmu "Smoleńsk"
Krzesimir
O mnie Krzesimir

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura