Na Zapleczu napisał dziś dlaczego PiS nigdy (raczej) nie wróci do władzy.
Moja opinia na końcu. Najpierw przesłanki.
Przesłanki:
1. PiS wraz z Samoobroną i LPR doszedł do władzy WYŁĄCZNIE dlatego, że duża część elektoratu SLD z 2001 roku nie poszła na wybory w 2005 roku (wskazuje na to wysoka korelacja spadku frekwencji w 2005 roku ze spadkiem wyników SLD w 2005 roku liczona na poziomie okręgów wyborczych);
2. PiS w 2007 roku znacznie zwiększył liczbę swoich wyborców, jednak przegrał z powodu wzrostu frekwencji i głosowania na PO przez powracający elektorat SLD z 2001 (wskazuje na to wysoka korelacja spadku frekwencji w 2005 roku ze wzrostem notowań PO w 2007 roku liczona na poziomie okręgów wyborczych);
3. Zasadniczym wyróżnikiem elektoratu, który odszedł od SLD w 2005 roku i przepłynął do PO w 2007 roku jest co najmniej obojętny stosunek do Kościoła. Statystycznie istnieje wysoka korelacja ujemna pomiędzy głosowaniem na PiS a negatywnym stosunkiem do Kościoła.
4. Wskaźnik dominicantes (uczestnictwa we Mszy Św.) oscyluje na poziomie ok. 40%. 5. PiS posiada więc NATURALNĄ BARIERĘ WZROSTU (niezależnie od nastawienia mediów) przy obecnie funkcjonujących dyskursach (zgodnie z obserwacją Na Zapleczu).
Wnioski:
Prawdopodobieństwo powrotu PiS do władzy przy aktualnych motywacjach wyboru partii przez wyborców jest niskie (tu zgadzam się z Na Zapleczu). Po prostu nie ma możliwości szybkiego wzrostu.
Aby Pis powrócił do władzy muszą zmienić się całkowicie motywacje wyborców, niezależnie od działań PiS.
Tak jak afera Rywina je zmieniła i PiS stał się atrakcyjny dla elektoratu prawicowego z uwagi NA WCZEŚNIEJSZE POSTAWY (okazało się, że "mieli rację"), tak w tej chwili jedynie WZROST NASTROJÓW ANTYNIEMIECKICH na obszarze tzw. ziem odzyskanych (głosującym w 2001 na SLD a w 2007 roku masowo na PO) może zmienić motywacje wyborców.
Wzrostu nastrojów antyniemieckich w tym elektoracie (na szczęście) nie jest w stanie wzbudzić PiS, mogą to zrobić tylko ... Niemcy.
Wówczas okaże się, że „Kaczyńscy znów mieli rację”.
A więc powrót PiS-u do władzy wiązać się może w najbliższych latach tylko ze wzrostem realnego zagrożenia niemieckiego (chyba, że jeszcze coś innego się zdarzy, co ten konstrukt przewróci)
a więc lepiej niech nie wracają ;)
Lepsza Polska bezpieczna i nawet rządzona przez P-ZERO niż zagrożona Polska rządzona przez PiS.
Bo chyba nikt nie ma wątpliwości, że pomimo, iż te rządy to na razie ZERO EFEKTÓW w kardynalnych sprawach to jednak lepsze te rządy niż SLD.
A PiS jako opozycja oraz Prezydent (co ciekawe wierzę w mądrość Polaków) stanowią ważny czynnik poprawiający to bezpieczeństwo.
Oczywiście analiza dotyczy PiS-u w takim kształcie jak dziś, w dalszej perspektywie zakładam zmianę szyldu Partii i przejęcie elektoratu PSL. Scena polityczna może wywrócić się zresztą po wzroście znaczenia Europejskiej Lewicy za kilka lat i powoli będzie prawdopodobnie niestety kierować się ku trójpodziałowi na gruzach przejściowej dominacji PO.
Konkluzja (dla tych co tylko czytają konkluzję i komentują po jej przeczytaniu):
Jeśli tak, to lepiej niech PiS do władzy nie wraca ;)